Co Zrobić Aby Linux Widział Drugi Dysk

[pagon]

Witam,

Mam problem, posiadam dwa dyski na jednym mam (_linuxa_ → Linuksa) ORT, a na drugim Windowsa.

Jak zrobić, aby Linux widział dysk z Windowsem?

Szukałem w google, ale niestety nic co by mi mogło pomóc nie znalazłem.

 

Z góry dzięki.

[asasyn]

Odradzam ci podmontowywanie systemowej partycji windows ze względów bezp. Generalnie musisz utworzyć w /mnt punkt monotowania (folder) dla tego dysku a sam dysk dopisać do /etc/fstab. odpal http://google.pl/linux i wpisz w wyszukiwarce fstab

[@Sorror]

FSTAB podmontowywanie fat yest przyklejone w odpowiednim dziale, o ntfs poczytaj w faq. Niewiele yest w tym niebezpiecznego

[asasyn]

Niewiele yest w tym niebezpiecznego

Pisałem niebezp dlatego że w razie włamania intruz ma dwa systemy na talerzu,to miałem na myśli

[@Sorror]

Długo myślałem nad wartością merytoryczną powyższego zdania ale do niczego nie doszedłem Możesz rozwinąć?

[asasyn]

Już odpowiadam. Jak wiadomo nie ma na 100% bezpiecznego systemu, nawet linux taki nie jest Tu masz dowód, to co prawda stare jak świat ale ryzyko dalej istnieje

http://newsroom.chip.pl/news_archive.php?b=35693

Mój tok myślenia jest następujący: w komputerze są dwa systemy operacyjne tj linux oraz windows. Jeżeli partycja systemowa windows nie będzie podmontowana, a atak nastąpi na linuksa to intruz nie będzie miał już tak łatwo podmontować i spenetrować partycji systemowej windows. Co innego gdy ta sama partycja jest podmontowana, montowanie następuje automatycznie, wraz ze startem systemu linux. Wtedy intruz będąc w linuksie widzi tak samo wszystkie pliki systemu windows więc ma dwa systemy za jednym razem. To miałem na myśli

[Gryhild]

Szczerze mówiąc ja bym w to wbił. Winde i tak treza raz na jakiś czas postawić od nowa, więc jeden grzyb. Zresztą jak taki ktoś się włamie, to jak będzie chciał się dostać do win, to pewnie nie sprawi mu to dużo kłopotu.

Pozdrawiam

[@Sorror]

Już wiem o co chodziło Oczywiście to kwestia dostępu do danych (i nic poza tym) ale masz rację... Jak dla mnie ryzyko zerowe