Skocz do zawartości

Linux Typu Long Term Support Na Domowe Biurko.


Jusko

Rekomendowane odpowiedzi

Cześć.

 

Jakiś czas temu pytałem, co sądzicie o RHEL Desktop na domowym biurku: http://forum.fedora.pl/topic/25878-wasze-opinie-dotyczace-rhel-desktop/

 

Od czasu do czasu odkopuję sobie temat ponownie, bo nie da się ukryć, że w distrach z szalonym cyklem wydawniczym 6mcy (w tym Fedora), można siłą rzeczy wpaść na bugi. Na stabilność Fedory nie narzekam, bo wersja stabilna nigdy mi się nie wykrzaczyła, ale na bugi czasem wpadam, lekkie jak Alacarte co ma przyciski widmo, klikasz a one nic nie robią, bywają też poważne (np. w F18 i F19, w kernelach od 3.10.x, na wielu laptopach siadła regulacja jasności co mnie spotkało, jest tylko poziom maksymalny bez możliwości zmiany, bo te nic nie dają. Trzeba kombinować z wpisami do gruba, wtedy siadają klawisze funkcyjne ale xbacklightem jasność da się wyregulować, na 3.9.x wszystko było OK. Bug zgłoszony, bo jest na szerszą skalę, a w bugzilli napisano mi, że aktualnie deweloperzy są na etapie łatania  wielu bugów w kernelu F19).

 

Dlatego od czasu do czasu zadaję sobie pytanie, czy potrzebna mi tak szybka gonitwa za numerkami. Drążyłem dalej temat RHEL Desktop ale już wiem, że to nie byłoby to. Spróbowałem postawić Scientific Linux i prawdę mówiąc byłby OK i to nadal jakby używać RHEL co jest fajne, ALE, stare zależności uniemożliwiają mi zainstalowanie silnika czcionek Infinality który lubię, podobnie dzięki Humble Bundle Steam zapełnił mi się grami, a na Red Hata/CentOS/Scientific Linux...Steama nie ma (za pomocą how-to sam zbudowałem paczkę i w specu obniżyłem zależności, ale i tak Steam krzyczał o to i owo). Dodatkowo instalator najnowszych driverów graficznych Intela nie obsługuje RHEL i spółki, a te w jajku są nieco stare, także wydajnościowo też nie pogram. Także gdyby nie Steam bo brak Infinality przeżyję, Scientific Linux jako klon RHEL byłby OK, no i łał, system klasy Enterprise  :D  Także poszukiwania trwają nadal i wiem, że jednak kierunek RHEL nawet w wersji Desktop to na biurko nie to (ale do firmy - jasne). Debian Stable jest zbyt stable, a znów Testing to już nieco eksperymentalna gałąź i można na buga wpaść.

 

I tu znów wracam do początku tematu. Pomijając klasę Enterprise z RHEL na czele, jakie mamy Linuksy długodystansowe w takim razie? Na zasadzie podobnej do Windows - zainstaluj, zapomnij o nim (powiedzmy ;) ), używaj przez następne XY lat nie zostając jakoś technologicznie w tyle (systemy ciągłe są bardzo żywe i mogą czasem sprawić niespodziankę, a nie o ten typ mi jednak chodzi). Do głowy przychodzi mi jedynie Ubuntu LTS - spełnia on warunki idealnie, zainstaluj, zapomnij o nim, używaj bez komplikacji przez parę najbliższych lat (bo i Canonical zaczęło teraz lepiej wspierać LTS i częściej backportować, gdyż zauważyli, że przy 5 latach życia LTS, zbytnie zamrożenie to tyły w aplikacjach i obsłudze sprzętu przede wszystkim). Jest tylko jeden minus - Ubuntu to Ubuntu, a ja jednak postawiłem na rpm i choć to Fedora, to w pewnym sensie na Red Hata.

 

Czy zatem prócz Ubuntu LTS i zbyt Stabilnych na biurko klonów RHEL i Debiana Stable, coś jeszcze się w tej materii znajdzie? Niestety od paru lat nie skaczę już po distrach i nie interesuję się nawet co nowego w Linuksowym światku, bo w 2009 osiadłem na Fedorze i to mi odpowiadało.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ubuntu LTS ma idealną długość życia na linuksowe biurko. RHEL o wiele za długą, po prostu nowsze programy przestają działać. Jak lubisz pograć, to sam pewnie zauważyłeś, że autorzy gier testują je prawie tylko pod Ubuntu, a paczki RPM zdarzają się tylko ze względu na opensuse.

 

Jak chcesz mieć spokój, to i tak prędzej czy później skończysz w Ubuntu i jeszcze Unity będziesz używał ze względu na wsparcie firm trzecich dla tego pulpitu. Nie ma co odwlekać nieuniknionego. :) Przejście na deby będzie ciężkim przeżyciem (połowa bibliotek i pakietów ma inne nazwy), ale deborphan i apt-get autoremove wyrównają straty.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie chcę spławiać do "konkurencji", ale rzeczywiście Ubuntu 12.04 jest lekki i LTS - 5 lat. Warto.

Chociaż miłość do Fedory nie pozwala mi posiadać Ubuntu na Desktopie.

Na lapku mam Ubuntu (12.04 -> 12.10 -> 13.04)

Gdyby nie ludzka ciekawość to spokojnie można żyć na 12.04.

Postawiłem sobie na nim nawet mały serverek na ZBOX z małym ssd i śmiga bosko (15 sekund unity gotowe do pracy od wciśnięcia guzika)

 

Moim zdaniem Fedora jest ciężka, ale na wydajnym Desktopie super distro, więć nie łam się jak musisz upgrade walnąć

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Się czepne tych sterowników intela... właśnie zaglądam do RHNu i widzę:

- xorg-x11-drv-intel-2.21.12-2.el6.x86_64.rpm (wersja 6.5 beta)

- xorg-x11-drv-intel-2.20.2-2.el6.x86_64.rpm (wersja 6.4)

 

Fedora 20 ma: xorg-x11-drv-intel-2.21.15-4.fc20.x86_64

 

Chyba nie takie stare te sterowniki?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Niestety choć sterowniki Intela (graficzne) są dobre, tak dopiero może od ostatniej ich wersji gram bez lagów identycznie jak pod Windows, a i sama Mesa nie jest tu bez znaczenia. Valve i Intela pocisnęło nieco o optymalizację driverów. Oczywiście samodzielną kompilacją pewnie da się wiele, bo dawniej sam kompilowałem najnowsze drivery otwarte ati aby sprawdzać jak postępy, podobnie z kernelem, ale wpada się wtedy w troszkę marnowanie czasu na domowym biurku, a jednak nie do końca optymalnym wyjściem w tym czasowym byłoby, brać hard-stable distro a potem co chwile sobie coś dokompilowywać.

 

Niestety lubię sobie pograć, gdyby nie to, to nie byłoby komplikacji, lecz jednak mam do bliskiego RHEL, Scientific Linuksa, problem upakować Steam, PlayOnLinux i adekwatnego mu Wine, wraz z silnikiem fontów Infinality (jego mógłbym odpuścić). Gdyby nie to - dla mnie distro OK.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Cześć.

 

Od czasu do czasu odkopuję sobie temat ponownie, bo nie da się ukryć, że w distrach z szalonym cyklem wydawniczym 6mcy (w tym Fedora), można siłą rzeczy wpaść na bugi.

...

Dlatego od czasu do czasu zadaję sobie pytanie, czy potrzebna mi tak szybka gonitwa za numerkami.

...

I tu znów wracam do początku tematu. Pomijając klasę Enterprise z RHEL na czele, jakie mamy Linuksy długodystansowe w takim razie?

 

A przyglądałeś się gentoo? Zainstalowałem w 2005 roku i działa do dzisiaj. Aktualizację pakietów robi się na bieżąco i nie istnieje nic takiego jak konieczność masowego upgradu do "nowej wersji", gdzie wszystko wywracane jest do góry nogami. Codzienna aktualizacja powoduję, że system jest zawsze aktualny. Raz na parę lat pojawia się nowy numerek wersji, ale użytkownicy, którzy aktualizowali system na bieżąco nie mają wiele, a czasami nawet nie mają nic do roboty.

 

http://www.gentoo.org/doc/en/gentoo-upgrading.xml

 

 

Pozdrawiam

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Myślałem o tym, ale prawdę mówiąc...nie mam na to czasu. Pracuję w korpo i czasem całe dni mnie nie ma - wtedy chcę po prostu wrócić do domu, wcisnąć power i nie myśleć o niczym innym (potem w Gentoo tak to wygląda, ale nie z początku :) ). Kiedyś, kiedy Linux był jeszcze przygodą z emocjami, wywalałem całe distra do góry nogami, tworzyłem remiksy, kompilowałem jajka i pakiety, a dziś - nieszczególnie mnie do tego już ciągnie, nie można przeginać w żadną skrajność, ale faktycznie coś jest prawdy w życzeniu działania komputera jak mikrofalówka, cykasz ON i działa, pewnie dlatego widać to i czuć jak teraz używam, że Ubuntu jest w pierwszej kolejność targetem deweloperów.

 

Aktualnie zainstalowałem Ubuntu 12.04 LTS i poczułem właśnie, jak wiele rzeczy jest robione pod niego - paczki deb są (o rpm czasem ktoś zapomina... -_- ), Steam ładnie się integruje z Unity i podpowiada nawet jakie najlepiej repo dodać dla sterowników, sporo repozytoriów trzecich, ba - nawet Firefox sam podpowie, że brakuje Flasha i tu uwaga - potrafić będzie sam go odnaleźć i zainstalować, co w Fedorze mi się nie zdarzyło ;) Nie jest źle - spokój na 5 lat (no, już nieco mniej, bo wydanie wyszło już jakiś czas temu), paczki w miarę przetestowane i widać, że traktują to jak LTS a nie pole bitwy. Niemniej bliżej mi jednak do Fedory - Ubuntu to jakoś nie moja bajka do końca (tym bardziej widzę hardcorową różnicę, jak płynnie można na systemie x64 zarządzać bibliotekami x86 w Fedorze, a jak nienaturalne jest to na Ubuntu/Debianie).

 

Być może spróbuję Gentoo i zobaczę, ile czasu mi to zajmie - na razie na maszynie wirtualnej, choć biorąc pod uwagę jej wydajność, to potrwa :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

czasem całe dni mnie nie ma - wtedy chcę po prostu wrócić do domu, wcisnąć power i nie myśleć o niczym innym

...

ale faktycznie coś jest prawdy w życzeniu działania komputera jak mikrofalówka, cykasz ON i działa

 

Nie jest źle - spokój na 5 lat (no, już nieco mniej, bo wydanie wyszło już jakiś czas temu), paczki w miarę przetestowane i widać, że traktują to jak LTS a nie pole bitwy.

 

Czyli dodajesz dodatkowy głos do dyskusji?:

http://forum.fedora.pl/topic/26069-czy-jeste%C5%9B-jeszcze-geekiem/

 

Jeżeli nie zajmujesz się zawodowo systemami operacyjnymi, oprogramowaniem itd. to chyba nic dziwnego. Zainteresowania się zmieniają, a wolny czas skraca. Rośnie za to konto. To właśnie w taki target celują firmy z systemami komercyjnymi. Zamiast męczącego LTS, po prostu raz na 3-4-5 lat wyrzucasz laptopa z systemem komercyjnym i kupujesz następnego laptopa z nowym systemem komercyjnym i klikasz dalej->dalej->daaaalej.

 

Pozdrawiam

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zainspirowany tym tematem postanowiłem poszukać czegoś nowego. Szybki rzut oka na distrowatch.com i na moim dysku wylądował remix Fedory o nazwie Korora w wersji z Mate. Tak na szybko mogę stwierdzić, że ten remix sprawia wrażenie bardziej dopracowanego i w moim przypadku Mate startuje szybciej. Ogólnie podoba mi się to distro, można go szybko zainstalować i skonfigurować. Na dzień dobry mamy flasha, javę i repozytoria RPM Fusion oraz google chrome. A w repo Korora jest również Steam.

Myślę, że to ciekawa alternatywa Fedory na domowe biurko i zamierzam z nią zostać na dłużej.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Być może spróbuję Gentoo i zobaczę, ile czasu mi to zajmie - na razie na maszynie wirtualnej, choć biorąc pod uwagę jej wydajność, to potrwa :)

 

Stanowczo odradzam takie rozwiązanie tj. instalację Gentoo na maszynie wirtualnej bo to tak naprawdę będzie dla Ciebie strata czasu- jak ci się nawet spodoba to i tak będziesz musiał konfigurować wszystko od nowa i na ogół zupełnie inaczej, co zresztą nie jest sprawą trywialną. Samo dostrajanie jądra to już niezła jazda- a to się robi każdorazowo pod dany system(oczywiście jeżeli zależy ci na optymalizacji). Ponadto wydłuża ci się czasu kompilacji itd...  Lepiej od razu instalować na fizycznej maszynie. A warto bo można dostać porządny zastrzyk wiedzy z Linuchów i nie tylko :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Właśnie dlatego całe wieki temu stworzono konwerter DEB <---> RPM by takie herezje jak "mamy paczki tylko dla Ubuntu" poszły do głębokiego kosza w Netherworld...

Jak była zamknięta beta testowania Steam "tylko dla Ubuntowców" to przekonwertowałem sobie paczkę i dawałem radę używać za pomocą pewnego bugu/tricku z listą znajomych, dlategoż nie przyjmuję takich herezji jak "Ubuntu-exclusive" =_=

Jedyne programy jakie mogą mieć problem (tzn. na podstawie doświadczeń) to takie, które używają wxWidgets, bowiem na Ubuntu są skompilowane trochę inaczej a na Fedorze trochę inaczej i jest o to konflikt większy.

Całą resztę w większości/wszystkie konwersja dawała radę ugryźć i potem uruchomienie takich programów nie sprawiało problemów. :3

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Powiem Wam, że tak testuję już chwilę ten Ubuntu 12.04 i fakt, jeden bug jest który mnie denerwuje, shutdown ustawiony na konkretną godzinę zawsze zawiesza się gdzieś podczas wyłączania. Nieco mnie to irytuje, gdyż czasem ładuję z USB np. MP4 nocami i ustawiam wyłączenia czasowe, a tu za każdym razem rano, ekran zawieszony gdzieś na shutdownie. Jak na LTS to moim zdaniem wtopa.

 

Niemniej tak testuję i testuję i prócz tego, że drivery graficzne intela są nieco starsze (choć nie czuję utraty na wydajności w grach Steamowych z tego tytułu), to gonienie za nowymi numerkami w moim użytkowaniu, okazuje się...bezcelowe, bo nie ma ku temu powodu. Wyłącznie działa tu ciekawość - a bo nowsze wydanie jest nowsze, bo niby lepsze, bo nowsze pakiety, bo nowe jajko itd. I w zasadzie choć 12.04 z natury nieco stabilniejsze/starsze, to nie mam tu niczego, czego nie mogłem na najnowszych Fedorach. Na plus Ubuntu LTS przemawia to, że jest mniej aktualizacji - gdybym miał mobilne łącze na Fedorze, to chyba pewną jego część zjadłyby mi same aktualizacje. Tak jakoś zawsze 100-150MB na tydzień chyba widziałem. Pewnie nie zostanę z Ubuntu na długo, bo Fedora to jednak Fedora, siła wyboru i przyzwyczajenia, ale Ubuntu co by o nim nie myśleć, jako LTS nadaje się na zwykłe biurko i nie wiem, czy to chyba nie jedyne takie uniwersalne wydanie na biurko z tych stabilniejszych, gdzie stabilność nie oznacza przedwojennych pakietów i całe wydanie posiada paroletnią żywotność.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×
×
  • Dodaj nową pozycję...